V Kamerune kompradorskaq burzhuaziq pol'zuetsq wsemi priwilegiqmi pod wzglqdom pokornogo i nischego naseleniq, poka odnazhdy po strane ne rasprostranqetsq sluh, chto prezident pozhertwowal krupnuü summu deneg. Vopreki wsemu, tysqchi molodyh lüdej w poiskah milostyni wyhodqt na ulicy stolicy. Strana pogruzhaetsq w haos, uwlekaq za soboj wse wokrug.